Prowadziłem kiedyś ze znajomym dość absurdalną dyskusję. Gdybyśmy musieli wybrać jeden zmysł, z którego trzeba by zrezygnować – który byśmy wybrali? Znajomy po dłuższym namyśle stwierdził, że mógłby żyć bez węchu, bo tak naprawdę niewiele z niego pożytku. Tymczasem okazuje się, że to powonienie jest odpowiedzialne często za kluczowe decyzje, które podejmujemy na poziomie podświadomym.
Znacie ten trik sprzedażowy pośredników nieruchomości – żeby sprzedać dom pieką w nim ciastka, by zapach pyszności dochodzący z kuchni dawał potencjalnym klientom wrażenie, że są „jak w domu”. Piekarnie używają olejków i rozpylają zapach świeżego pieczywa, by kusił przechodniów na ulicy.
Perswazyjna siła zapachu jest ciężka do opanowania, wnika z powietrzem do płuc, wypełnia płuca, przepaja i nie można się przed nią bronić. Kształtuje się jako najbardziej nieświadomy ze wszystkich naszych zmysłów. Jest najdoskonalszym receptorem rozpoznawczym. Działa bardzo sugestywnie – gdy na Twojej drodze z pracy do domu jest restauracja, w której dają pyszne indyjskie jedzenie, gdy je poczujesz, natychmiast nabierasz ochotę na curry.
Na jakość tego zmysłu pracuje 10 milionów komórek czuciowych znajdujących się w jednym miejscu; małżowinie nosa. To dzięki temu zapach bardzo często przywołuje obrazy wspomnień, skojarzenia związane z konkretnymi miejscami, osobami i wydarzeniami.
To niezwykle mocna i skuteczna broń marketingowa zwana aromamarketingiem. Wiedząc o tym, że zmysł węchu jest podłączony bezpośrednio z układem limbicznym, który odpowiada też za komunikowanie moich emocji, mogę przewidzieć moje zachowanie. Wchodząc do sklepu, w którym chcę kupić koszulę, mogę wyjść z garniturem i koszulą, bo zapach na wejściu przypomina mi przyjemnej sytuacji z mojego życia lub wprawia w dobry nastrój.
To jakich perfum używasz ma duże znaczenie w komunikacji niewerbalnej. Ładny zapach sprzyja nawiązaniu znajomości, lubimy przebywać z ludźmi, którzy dobrze pachną. Perfum bywa dla niektórych znakiem rozpoznawczym. Gdy tylko czujemy dany zapach, od razu mamy skojarzenia z konkretną osobą. Zapamiętujemy ją po zapachu. Nie wspomnę o tym, że silne męskie zapachy działają na kobiety, są swoistym afrodyzjakiem. Ludzi, którzy – nazwijmy rzecz po imieniu – śmierdzą raczej unikamy.
Zapach pomaga nam przetrwać. Potrafimy wyczuć zepsutą żywność jeszcze zanim ją zobaczymy. Bez powonienia moglibyśmy narazić się na zatrucie pokarmowe.
Powonienie jest najbardziej niedocenianym z ludzkich zmysłów, ale zdecydowanie bez niego mielibyśmy utrudnione budowanie ocen. Nie tylko na poziomie przyziemnych spraw, ale również w sferze komunikacyjnej.