Powiedz „NIE”

Nad własnym rozwojem pracuję nieprzerwanie od 20 lat. Wiele decyzji, które w tym czasie podjąłem miały często podłoże emocjonalne, rzadziej intelektualne. Bardzo pragnąłem lepszego życia, chciałem podnieść jego jakość. Szkolenia, w których brałem udział uświadomiły mi istotę mojej drogi, zrozumiałem gdzie chcę być i kim chcę być. Wiedziałem, że moje działania są słuszne i przyniosą efekty.

 

Każdy weekend, który poświęciłem na własny rozwój i na szkolenia tylko uświadamiał mi słuszność podjętego wysiłku. Czułem, że każdy kolejny przybliża mnie do celu, czyli tego kim chcę być – mężczyzną, który osiąga sukcesy, podróżuje po świecie, doświadcza nowych rzeczy, realizuje pasje, spełnia marzenia a to wszystko w towarzystwie wspaniałej partnerki życiowej.

 

Powiedziałem głośnie „NIE” w kierunku mojego starego życia. Wiązało się to również tym, że powiedziałem „NIE” dotychczasowym przyjaciołom, którzy nie czuli potrzeby wprowadzania zmian i woleli spędzać czas na piciu dużych ilości alkoholu i spędzaniu czasu na bezproduktywnej zabawie. Powiedziałem „NIE” – i chociaż to nie było łatwe wiedziałem, że to decyzja, którą muszę podjąć, jeśli chcę zmiany. To co należało zrobić, to zaangażować się w samorozwój i pozostawić przyjaciół tam gdzie byli.

 

Nie porzuciłem ich jednak. Próbowałem przeciągnąć na dobrą stronę, otworzyć oczy na nowe możliwości, zapraszałem na wspólne wyjazdy, chciałem by również zaczęli pragnąć więcej. Niestety, nie chcieli podjąć wali o lepsze życie, wystarczały im upojne weekendy pełne narzekań na sytuację rynkową, zarobkową i statusową. Nie pomożesz człowiekowi na siłę – jeśli ktoś szczerze i prawdziwie nie czuje potrzeby zmiany, nic nie jesteś w stanie zrobić.

 

Pracowałem, rozwijałem się i budowałem siebie od nowa. Gdy byłem już gotowy i miałem solidne fundamenty, zacząłem naukę zarządzania sobą. Ucząc się od moich mistrzów wprowadzałem w życie nauki i zauważyłem, że robiłem to inaczej od innych moich kolegów, bo oni dużo notowali, analizowali i rozmawiali o tym, a ja działałem i osiągałem sukcesy. Postępy nawet mnie zaskoczyły, widziałem jak mocno wyprzedzam grupę, staję się kimś zupełnie innym. To był totalny przewrót. Planowałem działania, ustalałem priorytety i składałem obietnicę sam sobie, że konsekwentnie wykonam wszystkie etapy pracy. Działałem, jak manager ogromnego przedsiębiorstwa zarządzając wszystkimi aspektami mojego życia. Moi współpracownicy do dziś nie mogą nadążyć za tym co robię i w jakim czasie realizuję plany. Działam szybko, ale dokładnie i przede wszystkim skutecznie. Zawsze mówię grupom, z którymi pracuję, że istotą efektywnego zarządzania sobą w czasie jest równowaga w ustalaniu priorytetów, zorganizowanie wokół nich życia oraz zgodnie z tym działanie.

 

Uzmysłowienie sobie czynności, którym należy powiedzieć stanowcze „NIE” ze względu na marnotrawstwo i starty, stwarza warunki do większej efektywności i wydajności. Kiedy przychodzi moment, w którym mój Troll chce odpocząć sabotując moje działania, mówię „NIE”. Nie zawsze się udaje, lecz staram się, abym to ja wygrywał. Wewnętrzna dyscyplina motywuje mnie do trzymania się obranego kursu.

 

Brak dyscypliny to coś, o czym często słyszę podczas szkoleń. Sądzę jednak, że główny problem tkwi w czymś innym. Brak wytrwałości świadczy o tym, że marzenia i pragnienia nie zakotwiczyły na tyle mocno w umyśle, by do nich dążyć. Znacie to powiedzenie, że jeśli człowiek czegoś bardzo mocno chce, to jest w stanie góry przenosić. Więc jeśli nie jesteś w stanie trzymać się postanowień, to może oznaczać, że Twoje pragnienie nie jest aż tak mocne. W takiej sytuacji trzeba wrócić do początku, do wnętrza, wsłuchać się w siebie i usłyszeć, czego naprawdę chcesz.

 

Chcesz więcej? Go For More!