Potęga pięciu zmysłów – dotykanie

Dotyk, jest najbardziej pierwotnym z naszych zmysłów. Wykształca się jako pierwszy, pod sercem matki – już ośmiotygodniowy płód dotyka i czuje.

 

Kontakt cielesny jest nieodłącznym elementem naszej seksualności i jest wyrazem bliskości, jaką dzielimy z drugą osobą. Kochankowie trzymają się za ręce, obejmują i obdarzają pieszczotami. Przyjaciele skracają dystans poprzez przytulenie na powitanie, czy podczas pocieszenia lub dzielenia radości. Z nowo poznanymi osobami raczej ograniczamy się do formalnego podania ręki. Każdy człowiek ma swoją prywatną strefę komfortu cielesnego i nie pozwalamy, by nieznajomi nam ją naruszali.

 

Gdy jednak jesteśmy z kimś blisko lubimy pieszczoty i kontakt cielesny. To przede wszystkim buduje intymną relację z druga osobą, ale również daje poczucie radości – wyzwala endorfiny, czyli hormony szczęścia.

 

Dotyk może być magiczny, może zbudować intymność i poczucie bezpieczeństwa. Pozwala czuć się potrzebnym i kochanym. Ale też mówi nam bardzo dużo o drugiej osobie. O jej emocjonalności, charakterze i sile. Gdy witamy się uściskiem dłoni, od razu wiemy z jaka osobowością mamy do czynienia. Czujemy, czy ta ręka jest pewna siebie, szczera, agresywna, spokojna, delikatna.

 

Jakiś czas temu podjąłem decyzję o świadomym rozwoju wszystkich aspektów życia, zmysłów również. Jak rozwijam i doskonale zmysł dotyku? Sposób banalnie prosty – kilka minut w tygodniu poświęcam na to, by poruszać się po domu z opaską na oczach. Mózg w tym czasie szaleje, podsyła mi obrazy, które mają ułatwić mi rozpoznanie miejsca, w którym jestem. Żeby utrudnić sobie zadanie nie ograniczam się do chodzenia, ale również do wykonywania prostych czynności, jak zaparzenie herbaty czy zrobienie sałatki. Obchodzenie się z nożem w takim momencie może być ryzykowne, ale… lubię takie pobudzenie.

 

Inną metodą rozwoju jest posiłek w ciemnościach. Razem z rodziną raz w miesiącu spożywamy posiłek nie widząc przedtem nakrytego stołu poszczególnymi potrawami i napojami. Doprowadza to do wachlarzu emocji; ciekawości, irytacji, złości. Najczęściej jednak jest z tego sporo radości.

 

Z bliskimi mi osobami witam się szczególnie – na tak zwanego misia. Okazuję w ten sposób szacunek i ciepło, jakim darzę tę osobę. Przytulam moje dzieci, moja Żonę i okazuje im miłość i bliskość. Czasami testuję „misia” na innych osobach. Jestem ciekawy, jaka będzie ich reakcja, czy zakłopotanie, czy zawstydzenie, a może naturalne odwzajemnienie przyjacielskiego gestu.

Zmysł auto-dotyku mogę też traktować jako zmniejszenie u siebie stresu. Dotyk swojej twarzy lub włosów wpływa uspokajająco niczym dotyk matczynej ręki w dzieciństwie, który zapamiętałem. Będąc w sytuacji stresu mogę świadomie się uspokoić stosując tę technikę choć, jak zauważyłem, wiele osób wykonuje to nieświadomie – głaszcze lub poprawia sobie włosy dłonią, wykonując gest głaskania. U innych jest to tik nerwowy.

 

Dobry, szczery dotyk pozwala nie tylko komunikować się niewerbalnie. Daje także sporą wiedzę o drugim człowieku. Przełamuje lody, gasi pożary, sprawia, że czujemy się pożądani i szanowani. Warto z tego korzystać, bo czuć to znaczy wiedzieć.