Podążając drogą bohatera

Wielokrotnie słyszałem od moich mentorów, że tym, czego poszukuję, jest sens życia. Otóż nie sądzę, abym się koncentrował tylko na tym. Sądzę, że tym, co mi chodzi po głowie jest doświadczenie życia jako takiego, w taki sposób, by moje przeżycia i doświadczanie w sferze fizycznej rezonowało z moją duszą. Mam tu na myśli doświadczanie totalne na każdym poziomie egzystencji.

Czytając o moich bohaterach i oglądając ich zmagania uczyłem się, że zawsze mogę skierować swoją uwagę do mojego świata wewnętrznego. To skutkowało tym, że z coraz wiekszą łatwością rozpoznawałem znaczenie symboli. Czytam mity innych kultur, bo gdybym opierał się tylko na mojej religii, w której zostałem wychowany, to interpretowałbym świat tylko w kategorii faktów. A gdy czytam i oglądam przeżywając to, czego doznaje bohater, chwytam ich przesłanie.

Historie mitycznych postaci pomagały mi wejść w bezpośredni kontakt z życiem, bo dotykały rzeczywistości. Wielokrotnie moi bohaterowie byli moimi mentorami, pomagali mi odnaleźć się w labiryncie, jaki tworzy złożoność tego świata.

Wychowałem się na Gwiezdnych Wojnach i mocno utożsamiałem się z Lukiem. „Porzucony przez rodziców”, samotny, próbowałem ruszyć w podróż i odnaleźć samego siebie, poznać siebie, swoje możliwości. Być dla kogoś ważny i potrzebny. Chciałem zostać czyimś bohaterem. Ciemna strona mocy, łatwiejsza droga kusiła mnie, przyciągała i obiecywała łatwe, bezproblemowe życie. Byłem też jak Marty Mcfly miotający się w czasie. Zagubiony z przekonaniem, że muszę być twardy, szorstki i pewny siebie. Jak coś mi nie wychodziło, to złościłem się i gniewałem na wszystkich wokół mnie. Było mi smutno, że sam muszę pokonywać przeciwności losu, tak samo jak Pułkownik John Matrix czy Edmund Dantes.

Dziś wybieram realnych mentorów z mojego życia, od których się uczę i podążam za ich wskazówkami. Przestałem kierować się słodkością zemsty, walki z wiatrakami, jak tytułowy bohater autora książki Cervantesa, nie bawię się również we wróżenie z fusów i przewidywanie przyszłości. Mój osobisty bohater jest uważny i pracuje każdego dnia nad sobą, aby poznać czym tak naprawę jest życie. Poznaję je na różne sposoby, odczuwając całą paletę emocji, które przeżywam i analizuję czy są aby adekwatne do sytuacji. Moją uwagę kieruję do wewnątrz, a nie na zewnątrz przypatrując się rzeczywistości. To ja ją tworzę i czuję satysfakcję, radość, pasję.

Pamietam o moich bohaterach, jakie emocje przeżywali, czego dokonali i co po sobie zostawili. Dzięki nim stałem się mężczyzną, który realizuje swoje marzenia każdego dnia. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, kwartał po kwartale, półrocze po półroczu, rok po roku… I tak dalej.

Do tej pory stworzyłem – odkryłem w sobie People Helper’a, bohatera, który połączył kilka systemów pracy nad sobą. Dzielę się tym, co wiem i pomagam ludziom wokół mnie. A to dopiero początek.