Nie jest sztuką wejść na szczyt. Sztuką jest utrzymać się na nim. Dlatego nawet będąc dyrektorem sprzedaży w dużej firmie nigdy nie poczułem, że osiągnąłem już wszystko. Zawsze szukałem nowych produktów i możliwości, by dotrzeć do klienta.
Ucieszyłem się, gdy pod koniec 2011 roku dowiedziałem się, że będziemy mogli zaoferować klientom nowe produkty. Mocno pracowałem nad wyselekcjonowaniem branży, do której skieruję naszą ofertę. Z wypracowanym planem sprzedaży i strategią zaczęliśmy implementację produktu. Codziennie masa telefonów i spotkań, które jednak nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Dużo częściej słyszałem „nie”, rzadko „może”, „tak” mówili nieliczni. Motywowałem się, jednak rezultatów nadal było jak na lekarstwo.
Niespełna rok po wdrożeniu produktu usłyszałem, że najlepsi sprzedawcy mają szansę wyjechać do Londynu na kilka dni, by lepiej poznać rynek tych konkretnych produktów. Bardzo chciałem być najlepszym sprzedawcą. Przeanalizowałem moje dotychczasowe działania, wprowadziłem korekty i zgłosiłem w firmie, że zwiększam zakres działań na kolejne obszary w Polsce. Czułem, że to dobra droga, że wciąż mogę osiągnąć cel.
To był rok niesamowicie ciężkiej pracy. Poniosłem spore koszty zaangażowania, ale również wyniosłem z tego wiele cennych lekcji. W roku 2015 byłem pierwszy na liście, jako najlepszy sprzedawca w Polsce. Razem ze mną jeszcze trzy inne osoby lecą do Londynu i mają szansę poznać od wewnątrz firmę, która działa już ponad 320 lat. Duma i radość – właśnie to wtedy czułem.
W kwietniu tego roku odbyła się konferencja wiodącego coverholdera Lloyd’s w Polsce, firmy Leadenhall, podczas której otrzymałem nagrodę i wyróżnienie za trzecie miejsce w sprzedaży produktów zabezpieczenia od utraty dochodu. Mimo tego, że obecnie pochłaniają mnie cztery inne projekty, to wciąż jestem na podium.
Zmierzam do tego, że samo wejście na szczyt, chociaż jest osiągnięciem, nie powinno być celem samym w sobie. Ważne, by na tym szczycie się utrzymać. Nie jest sztuką nagrać jedną dobrą piosenkę, która stanie się hitem sezonu. Sztuką jest utrzymywać się w czołówce list przebojów przez dekady i z każdą płytą udowadniać, że jest się prawdziwą gwiazdą.
Mnie nie interesuje bycie sezonowym celebrytą. Interesuje mnie bycie gwiazdą, która pociąga tłumy.
Trzy lata intensywnej pracy, jaką włożyłem w ziszczenie się marzenia, było cudownym początkiem tego co robię teraz jako Tomasz F. Grzelak People Helper, specjalista od budowy wizerunku w Social Media, wykładowca uczelniany Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu oraz dyrektor ds. sprzedaży produktów ubezpieczeniowych i inwestycyjnych.
A to nie koniec. Właściwie… najlepsze dopiero nadchodzi.