Wierzę w moc głębokiego zaangażowania. Istnieje przekonanie, które jest nieodłącznym partnerem sukcesu; jest to wiara. To ona pomaga dojść do celu pomimo porażek i niepowodzeń. Gdy jej nie masz, przy pierwszym potknięciu porzucasz zadanie, bo nie masz przekonania, że Ci się uda.
Uważnie obserwuję ludzi sukcesu. Dostrzegam, że powiodło im się nie dlatego, że mieli szczęście, czy byli „w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie”. Doszli na szczyt dlatego, że wierzyli. Wierzyli w marzenia, w ciężką prace i konsekwencję. Określili swoje cele i mieli wiarę w sukces. Absorbowali sprawdzone i skuteczne metody, modyfikowali pod swoje działania i przede wszystkim pracowali z wielkim zaangażowaniem, by marzenia stały się rzeczywistością.
A Ty kim będziesz, jak dorośniesz? Z pewnością, jako dziecko często to słyszałeś.
Co sprawiło, że Usain Bolt został najlepszym biegaczem, Richard Branson genialnym biznesmenem, Sławek Lachowski stworzył mBank, a Leszek Czarnecki potężne prosperujące koncerny zaczynając jako płetwonurek we Wrocławskiej Odrze, na etacie jako spawacz? W każdym z nich była nadzieja, siła i mocne, głębokie przekonanie, że osiągną znacznie więcej, niż im się dostało na starcie od życia.
Może słyszałeś o słynnym golfiście Tomie Watsonie? Chłopak nie wyróżniał się niczym szczególnym na Uniwersytecie Stanford. Był jednym z wielu grających w drużynie. Różnica polegała na tym, że trenował dwa razy więcej niż reszta, by z przeciętnego, stać się wybitnym. Różnica w warunkach fizycznych pomiędzy sportowcami rzadko decyduje o wynikach. Wielu trenerów podkreśla, że najważniejsze jest zaangażowanie i to odróżnia dobrych od wielkich.
Zaangażowanie jest istotnym czynnikiem mojego sukcesu. Przez wiele ostatnich lat sprzedając, a właściwie wykazując potrzebę posiadania produktu, zmagałem się z odmowami, rezygnacją, ostentacyjnym ignorowaniem moich telefonów, nie stawianiem się na umówione spotkania. Myślałem wtedy bardzo intensywnie o zmianie profilu działalności. Lecz gdzieś wewnątrz mnie była nadzieja, która mówiła, że jeszcze trochę i już za chwilę będzie tak, jak to sobie wymarzyłem. Sukcesy odnosiłem nie z powodu szczęścia, lecz zaangażowania i wiary, że stanę się ekspertem i fachowcem.
Żyjąc już 39 lat wiem, że sukces to nie jest łaska od losu. To codzienna praca w postaci:
-
zaplanowania co jest za horyzontem
-
zaplanowania konkretnych działań bez których dotarcie do celu będzie fiaskiem
-
pozbycie się ograniczających przekonań i wzmocnienie pozytywnych
-
rozwój w czterech dziedzinach swojego życia; intelektualnym, fizycznym, duchowym i emocjonalnym
-
kontrola postępowań i wyników
-
zapisywanie każdego sukcesu
-
codzienne pisanie dziennika i czytanie afirmacji
-
pytanie mentorów i czerpanie od nich wiedzy oraz doświadczenia
Nadal to robię, a to dopiero jedna trzecia tego, co potwierdza moje zaangażowanie i wiarę w osiągniecie kolejnych celów i szczytów. Nadal chcę więcej!