Moje podsumowanie roku 2016
Od pewnego czasu prowadzę dziennik. Każdego wieczora siadam i robię zapiski z minionego dnia. Literackiego dzieła być może z tego nie będzie, ale jest to niewątpliwie zapis moich dokonań. Gdy wracam do notatek z minionych tygodni zauważam, jak wiele rzeczy dokonuję w moim życiu. Zauważ – piszę „dokonuję”, a nie „dokonało się”. Bo samo nic się nie zrobiło. Jestem siła sprawczą moich osiągnięć.
 
Koniec roku to dobry czas, by podsumować to, co zrobiłem, wyciągnąć wnioski z błędów, przeanalizować potknięcia i pogratulować sobie za sukcesy. Końcówka grudnia to dla mnie czas, gdy coś się kończy, ale też wiele się zaczyna. Przygotowuję się do świąt, chłonę radosną atmosferę domu wypełnionego zapachami potraw świątecznych, a później oddaję się zadumie i refleksji. Odpoczywam ale też jednocześnie opracowuję strategię na najbliższy rok, wyznaczam sobie cele, analizuję, jak je zrealizować.
 
Są sytuacje w życiu których się nie zapomina. Z czasem obraz minionych wydarzeń się zaciera, ale emocje z nimi związane pozostają w sercu. Święta nigdy nie były dla mnie radosnym czasem, głównie z powodu mojej nieciekawej sytuacji rodzinnej, o której już tu pisałem.
 
Do niedawna mój obraz Świąt był taki: W wigilijny wieczór zasiadamy z Ojcem do kolacji. Nagle słyszę, jak na podwórze wjeżdża auto, podchodzę do okna… To, co czuję na widok mojej Matki to nie radość, to strach. Bo już wiem, że te święta nie będą spokojne. I tak też się dzieje. Zamiast zadumy i refleksji mamy głośna imprezę mocno zakrapiana alkoholem. Nikt nie zwraca uwagi na młodego chłopaka, który dostaje właśnie wątpliwe wzorce zachowań dorosłych. Mówi się, że w Święta nikt nie powinien czuć się samotny… Mi taką samotność zgotowała własna matka.
 
Wiele lat pracowałem na to, by odwrócić ten smutny obraz i aby zacząć postrzegać Święta, jako czas magiczny, rodzinny, radosny i refleksyjny. Lata terapii zrobiły swoje, jednak największą pracę wykonała moja Rodzina, która co roku obdarza mnie cudownym uczuciem i celebruje ze mną świąteczną atmosferę. Jestem szczęściarzem, bo są przy mnie. O takiej rodzinie marzyłem, do takiej rodziny mam teraz szczęście należeć. Strach, że znowu zostanę sam, niezrozumiany i zignorowany minął. Jednak pozostał żal, głównie dlatego, że nie zdążyłem z nią jako dojrzały człowiek porozmawiać.
 
Widząc jak lata lecą, rok za rokiem, miesiąc za miesiącem, zdałem sobie sprawę z tego jak mało czasu mam aby osiągnąć wszystkie swoje cele i marzenia. W uporządkowaniu ich i w ustaleniu priorytetów pomaga mi właśnie mój dziennik. To niezwykle budujące widzieć czarno na białym, jak wiele w ciągu roku osiągnąłem, jak długi odcinek drogi pokonałem.
 
Kochani! Czytam wszystkie wiadomości od Was i niektóre doprowadzają mnie do łez, tak są szczere i emocjonalne. Dziękuję Wam za to. Za wszystkie komentarze, maile, spotkania i słowa, które padają podczas szkoleń. Jestem po to, by Wam pomagać, inspirować Was i motywować i przepełnia mnie duma fakt, że tego dokonuję. Składam deklarację, że w nowym roku będę pracował jeszcze wytrwalej, by przekazywać Wam wiedzę oraz zachęcać do podjęcia walki o siebie i swoją przyszłość.
 
Przyjmijcie ode mnie życzenia świąteczne. Oprócz magicznej i rodzinnej atmosfery życzę Wam, abyście znaleźli chwilę czas dla siebie i własnej refleksji. Abyście na piśmie złożyli swoje osobiste zobowiązanie dotyczące tego, jakimi wartościami będziecie się kierować, co będzie Waszym fundamentem i jakie życie chcecie mieć dla siebie i swoich najbliższych. Niech to będzie start dla Waszego dziennika – codziennych notatek dokumentujących Wasze sukcesy i analizujących niepowodzenia. Czas ucieka nieubłaganie, nie odzyskamy tego, który jest za nami. Ważne, by jak najlepiej wykorzystać ten, który nam pozostał.
 
Wesołuch Świąt!