Mimika i mikroekspresja

Fascynują mnie zmysły, pewnie zdążyłeś już to zauważyć. Słuch, dotyk i widzenie są zmysłami najprostszymi w „zarządzaniu”. Dość łatwo się je kontroluje, zabawa zaczyna się dopiero w momencie, gdy wchodzimy na wyższy poziom zaawansowania i zaczynamy oswajać mowę ciała. I chociaż gesty mówią wiele, to prawdziwe emocje widzimy na twarzy.

 

Gdy widzę emocje wzruszenia na twarzy, nie potrzebuję do tego komentarza. Mimika wyraża uczucia, które można opisać słowami „przykro mi” lub „jest mi smutno”. Twarz bardzo szybko zdradza nasze nastawienie do danej sprawy. Czasem mikroekspresja jest bezwarunkowa, dopiero po fakcie dociera do nas fakt, że wystąpiła. To sprawia, że jest ona pozbawiona jakiegokolwiek wyrafinowania, czy elementu gry. Jest po prostu szczera.

 

Czym są mikroekspresje? To niewielkie ruchy mięśni twarzy, których czas trwania to 1/3 lub 1/2 sekundy. Kiedy na przykład widzę osobę, którą nie darze sympatią, to lekko unosi mi się brew i wokół nosa pojawiają się lekkie zmarszczki. Te maleńkie sygnały zdradzają moje uczucia. Moi najbliżsi doskonale znają ten wyraz twarzy. Widząc go nie muszę mówić im słowa i doskonale będą wiedzieli, jakie mam nastawienie do tego konkretnego człowieka. Znam siebie na tyle, że wiem o istnieniu charakterystycznych dla mnie mikroekspresji, jednak nie kontroluje ich na tyle, by im zapobiegać.

 

Kojarzysz serial „Lie to me”? Bohaterowie będący członkami zespołu zawodowo zajmującego się analizowaniem mikroekspresji przy wykrywaniu kłamstwa, mimo iż znają temat od podszewki, sami również mu ulegają. Po prostu nie da się tego kontrolować. Na marginesie – bardzo polecam ten serial, Tim Roth jest rewelacyjny!

 

Znajomość mikroekspresji bardzo przydaje się przy bezpośrednich kontaktach z klientem. Najłatwiej jest nam zobaczyć emocje wstrętu, strachu i złości. Uważne obserwowanie rozmówcy pozwoli Tobie zrozumieć, co może być nie w porządku z Twoją komunikacją. Gdy sam nauczysz się porozumiewać językiem emocji, nawiążesz kontakt z klientem na zupełnie innym, nowym i w mojej opinii bardziej wartościowym poziomie.

 

To tak, jak w byciu aktorem – nie można wiarygodnie zagrać postaci, nie stając się nią na czas trwania zdjęć. Doświadczeni aktorzy, rzemieślnicy w swoim zawodzie, powtarzają, że budowanie postaci zaczyna się od emocji, od wczucia się w rolę, zaczerpnięcia ze swojego własnego doświadczenia i doświadczenia innych osób. Smutek, cierpienie, czy radość, które obserwujemy na ekranie wypływają z ich wnętrza, są naturalne, bo grając odkopują w sobie te emocje. Dlatego im wierzymy, dlatego niektóre filmy są tak przejmujące. Słabym aktorom, którzy nie czerpią z wnętrza nie ufamy, widzimy, że to jest udawane.

 

Tak samo jest z dobrym i złym sprzedawcą. Wiarygodność to podstawa w tym zawodzie, a budować ją możemy tylko na prawdziwych emocjach. To oczywiście jeden z wielu czynników, jednak odgrywa niebagatelną rolę w drodze po sukces.