Droga

Uwielbiam zdobycze technologii i fakt, że ułatwiają mi codzienne funkcjonowanie. Wykorzystuję je, by zaoszczędzić czas, nerwy i pieniądze. Genialnym rozwiązaniem dla osób, które jak ja często podróżują i spędzają czas w samochodzie, jest nawigacja.

 

Do wyboru mam trasę najkrótszą, najszybszą, bezpłatną i płatne autostrady. Mogę też wybrać korzystanie z transportu zbiorowego. Jednym słowem – nawigacja oprócz pokazania drogi pozwala mi wybrać komfort podróży.

 

Każdego dnia decyduję o tym, którędy będę docierać na spotkania z klientami, trasę, dzięki której sprawnie ominę korki lub roboty drogowe. To ja decyduję, czy podążam drogami, które już znam pozostając w strefie komfortu czy raczej mam czas i ochotę na eksplorację nowych dróg.

 

To są drogi życia codziennego, lecz są też takie, które nadają życiu sens, takie które powodują podniecenie, skok adrenaliny i ciekawość. Takie drogi, które się czuje, a nie analizuje. Takie drogi, w które się wchodzi, bo warto i które sprawią, że zapominasz o codzienności, a po kilku latach mówisz: nie zauważyłem jak ten czas szybko upłynął.

 

W taką drogę wybrałem się na początku marca 2002 roku. Byłem zdegustowany i zmęczony moją dotychczasową pracą i pragnąłem czegoś więcej. Nie wiedziałem dokładnie czego, lecz czułem potrzebę zmiany. To był etap, gdy zacząłem poznawać ludzi otwartych, mających szerokie horyzonty i odważnych. Imponowało mi to, chciałem podążać razem z nimi, by osiągnąć status, o jakim marzyłem i stać się mężczyzną niezależnym finansowo, który się realizuje w życiu codziennym i w pracy. Mężczyzną, który jest w stanie zabezpieczyć byt rodzinie nie rezygnując z pasji.

 

W tamtym czasie sądziłem, że żeby to osiągnąć będę musiał wjechać na autostradę. Lecz, gdy rozglądałem się dookoła nie było autostrad, tylko ciasne drogi i dużo korków. Nie widziałem również żadnego drogowskazu, który pozwoliłby mi się na tą autostradę dostać. Zaliczyłem wiele postojów z powodu zagubienia się w lesie lub podążania transportem publicznym. Moja nawigacja dawała mi możliwości lecz sama nie wskazywała dobrej i prostej drogi. Tego wyboru musiałem dokonać ja. Jednak początkowo nie potrafiłem prawidłowo odczytać wskazówek z nawigacji. Droga była tuż przed moimi oczami a jednak szukałem drogi najłatwiejszej i najszybszej. To był mój błąd, ponieważ trasa, którą musiałem przebyć nie była tą najbardziej oczywistą. Zrozumiałem to jednak dopiero później.

 

Wtedy czułem rozpacz. Nie chciałem jechać dalej. Chciałem zrezygnować. Widziałem cel, wiedziałem, że go chcę, ale podróż wydawała się ponad moje siły. Nie wiedziałem, co robić. Jakaś siła jednak trzymała mnie na trasie i coś podpowiadało, że już niedługo przestanę kluczyć po wąskich uliczkach i wreszcie wjadę na tę właściwą trasę. Dziękuję dziś tej sile – dziś jadę autostradą coraz częściej zjeżdżając na lewy pas, by wyprzedzić wolniejszych.

 

Nie jest jednak tak, że mam przed sobą tylko prostą drogę. To zbyt monotonne. By rozwijać się i poznawać nowe terytoria opuszczam drogę szybkiego ruchu i zjeżdżam. Szukam i eksploruję. Znów błądzę, zaczynam wątpić, czy dobrze zrobiłem ale za zakrętem pojawia się ciekawość, która pcha mnie do przodu i zasila moją nawigację. Już wiem, jak zawrócić do mojej autostrady sukcesu, jednak nowe i nieznane drogi wciąż mnie ekscytują.

 

Stale aktualizuję moją nawigację. Wprowadzam do niej nowe mapy, obsługuję ją z rosnącą sprawnością. Wiem, jaki obrałem kurs, więc już nie błądzę, tylko eksploruję nowe.