Wdrożyłem i praktykuję zasady, które nieustannie pomagają mi się doskonalić i zdobywać wiedzę. Czerpię garściami inspiracje z książek na temat rozwoju osobistego, namiętnie pochłaniam biografie wielkich tego świata – inwestuję w to dwie „złote godziny” mojego czasu w ciągu dnia. Inwestuję w szkolenia i seminaria, jako uczeń, ale również oddaje swój czas jako wykładowca i szkoleniowiec. Chłonę świat wszystkimi zmysłami, zadaję pytania, stawiam tezy, poznaję. Droga nauki nie ma końca, a ja idę nią każdego dnia.
Ostatnio inwestuję czas w podnoszenie kompetencji miękkich i rozwijam nowe umiejętności. Koncentruję się bardzo na wykonywaniu właściwych zadań, szanując mój czas. Odkryłem, że im wiem więcej, tym bardziej jestem świadom swojej niewiedzy. Zużywam ogrom energii na naukę, ale ona się zwraca i nią się żywię, ona mnie napędza.
Rozwinąłem swoje umiejętności szybciej, bo nauczyłem się składać obietnice i ich dotrzymywać – nawet te, które złożyłem samemu sobie. Jak zacząłem? Od złożenia sobie niewielkiego przyrzeczenia, że będę prowadzić własną działalność i świadczyć moje usługi w formie B2B i nigdy więcej nie wrócę do pracy etatowej. Uzyskałem w ten oto sposób poczucie, sprawowania nad sobą kontroli oraz podejmowania coraz to większych i trudniejszych wyzwań. Kontrola nad sobą sprawiła, że wszedłem na zupełnie inny, wyższy poziom. To tez dało mi motywacje, by stawiać sobie jeszcze trudniejsze cele i dążyłem do nich wytrwale. Bałem się niepowodzenia, ale strach mnie nie blokował. Działałem.
W miarę osiągania coraz to większych sukcesów rosła też moja świadomość własnej wartości – poczucia „samozajebistości” – co z czasem przerodziło się w pychę, o której już wspominałem tutaj https://www.tomaszfgrzelak.com.pl/moja-skrywana-pycha
To nie była właściwa droga. Gdy opanowałem ten stan emocjonalny miałem poczucie stania się doskonalszym, a także byłem przekonany, że jestem zdolny sprostać jeszcze trudniejszym wyzwaniom. A świadomości przeżywanych emocji – które wielokrotnie próbowały mnie powstrzymać – umacniała mnie w przekonaniu, że kieruję się we właściwą stronę.
Zawsze traktowałem złożoną sobie obietnicę bardzo poważnie koncentrując się na biznesie, a nie na tym czego nie chciałem. Byłem zdecydowany ją spełniać każdego dnia, gdyż w przeciwnym razie mój szacunek do samego siebie by mnie osłabił. A to skutkowało by falą kolejnych niedotrzymanych obietnic. Nie pozwoliłem sobie na to i dziś już wiem, że nigdy sobie na to nie pozwolę. To właśnie jeden z nawyków, który prowadzi człowieka na jego własny szczyt.