Tylko godzina dziennie

Wiele razy wspominałem już, że rozwijam się w czterech sferach osobowości od wielu lat. Możesz o tym szczegółowo przeczytać we wcześniejszych wpisach na blogu. Fizycznie gram w golfa, biegam, jeżdżę na rowerze. Umysłowo rozwój mój polega na czynnym braniu udziału w szkoleniach, gdzie raz jestem uczniem i słucham, a raz wykładowcą lub trenerem, który dzieli się swoją wiedzą; również bardzo dużo czytam. Emocjonalnie pracuję z moją psychoterapeutką, coachem lub mentorem oraz określam swoje stany emocjonalne pisemnie – w aplikacji. Duchowo sięgam do medytacji, świętych ksiąg oraz prastarych wierzeń.

 

Na każdą z tych sfer staram się przeznaczyć przynajmniej godzinę dziennie. Regularnie znajduję „złotą godzinę” na czytanie, medytację oraz doskonalenie zarządzania sobą w czasie. Spotkania z osobami ze sfery emocjonalnej odbywają się raz w tygodniu, a rozwój fizyczny ograniczony jest do 3 godzin w tygodniu. Szukanie czegoś większego ode mnie, czegoś we mnie poza świadomością, czegoś z innego wymiaru sprawia, że jestem uważny.

 

Doskonalenie siebie polega na ciągłej pracy nad sobą i swoim wewnętrznym Trollem. Zwracanie uwagi na to, czego się nie chce zrobić, a powinno być zrobione. Troll wpływa destrukcyjnie, jednak uważność sprawia, że podszepty Trolla pozostają pod moją kontrolą.

 

Zarządzanie sobą w czasie doprowadza do odkrycia w sobie potęgi i mocy, ponieważ z czasem wzrasta poczucie własnej wartości. Ustalenie, na co przeznaczam swój czas i kiedy będę pracować nad sobą, są kluczowymi elementami w osiągnięciu tego, czego pragnę. Mam do wyboru przeczytać kolejny rozdział książki, która podniesie moje kompetencje lub zagrać na Play Station, obejrzeć serial czy siedzieć w Social Media? To ja decyduję kiedy i w jaki sposób spożytkuję mój czas. Jak zarządzę nim we właściwy sposób, to znajdę czas na grę i na książkę.

 

Trening fizyczny pozwala odpocząć umysłowi. Pozytywne zmiany w fizjonomii ciała, to tak naprawdę efekt uboczny tych działań. Oczywiście bardzo pożądany, bo taka zmiana nastąpiłaby również, gdybym siedział na kanapie i jadł fastfoody popijając piwem. Jednak nie o ten efekt mi chodzi. Chcę czuć się doskonale w moim ciele, szanuję je, dlatego dostarczam mu wysiłku, a ono odwdzięcza się pożądaną sylwetką. Jestem zdrowy, sprawny i mam więcej energii na działanie.

 

Kiedy zaczynasz pracować nad swą sferą emocjonalną to z czasem zauważasz wzrost swojej cierpliwości, szerszy wachlarz empatii oraz częściej okazujesz bezwarunkową miłość. Bardziej szanujesz i doceniasz swoją konkurencję oraz zaczynasz ją wspierać, bo wiesz już, że razem robicie więcej dla dobra ogółu.

 

Świadomość tych wszystkich rzeczy sprawia, że jakość mojego życia wzrasta. Wzrasta też wydajność i poczucie satysfakcji w każdej pozostałej godzinie dnia. Przy takiej uwadze uwalnia się w naszym ciele hormon szczęścia, który powoduje poczucie mocy, sprawczości i celu.

 

To moja mała rutyna. Uporządkowany system, który w ciągu dnia pozwala mi zrobić więcej, być efektywniejszy w pracy i w życiu osobistym. Szanuję mój czas, więc wykorzystuję każdą minutę produktywnie. Pilnowanie tego swoistego grafiku tylko początkowo był „nienaturalne”. Potem weszło w krew i dziś już nie chcę działać inaczej. Widzę swój własny rozwój i sukcesy w pracy, widzę też uśmiech na twarzy mojej Rodziny i szczęście w moim domu i już wiem, że robię dobrze.

 

Smakuję moje życie czyniąc je przygodą, pamiętając, że każda przygoda ma swój koniec.